sobota, 10 grudnia 2016

Pokrzywą po grzbiecie i z pokrzywą na grzbiecie - za każdym razem całkiem fajnie

Z pokrzywą spotykamy się już w młodości, a są to spotkania bolesne. Przynajmniej bywało tak dawniej, gdy dzieciństwo wiązało się przede wszystkim z podwórkiem a nie komputerem. A cofając się jeszcze bardziej w czasie, to kontakt z przyrodą był znacznie głębszy i pełniejszy niż obecnie.

Udomawianie roślin i zwierząt trwało przez wieki. Zaczynało się właśnie od spotykania w sąsiedztwie, zabawy, eksperymentowania. Gdy coś się udało odkryć jako przydatne, z czasem mogło być w drodze hodowli udoskonalane. Przez swoistą symbiozę z człowiekiem rośliny i zwierzęta zatracały część ze swych cech (niekorzystnych dla człowieka), a zyskiwały inne. Wzajemne uzależnienie powoduje, że gatunki udomowione nie bardzo mogą poradzić sobie w dzikiej przyrodzie. Podobnie jest z symbiontami. 

Bolesne spotkania z pokrzywą uczą rozpoznawać ją spośród innych roślin. Aby unikać i omijać. Ale podobno owe parzenie (nie temperaturą a kłującymi włoskami i drażniącą cieczą) przez pokrzywę wychodzi człowiekowi na dobre – chroni przed reumatyzmem. Kiedyś mieliśmy to za darmo – przy pieleniu ogródka, chodząc przez zarośla i przy płocie. Teraz, żyjąc w sterylnych przyrodniczo warunkach miejskich, na kurację pokrzywową trzeba jechać do SPA. Pokrzywa w majtkach wydaje się torturą ale niektórzy jeszcze za to płacą. Ludzie są dziwni, zwłaszcza ci bogaci (a było już tak w starożytności, o czym niżej).

Z dzieciństwa (tego podwórkowego) pamiętam smaganie się pokrzywą. Ot takie końskie zaloty. Albo straszenie się „głuchą pokrzywą”, czyli jasnotą. Liście o takim samym pokroju co pokrzywa, ale bez włosków parzących. Niewprawne oko łatwo zmylić. I na tym polegała zabawa a jednocześnie wzajemna edukacja przyrodnicza. Siłą ludzkości jest pamięć zbiorowa, także ta zapisana i odczytywana w dowolnym momencie (czy to z książkowej kartki czy monitora komputerowego). To dużo więcej niż można nauczyć się na podwórku w czasach dzieciństwa.

Z zaskoczeniem wyczytałem, że przez Rzymian pokrzywa traktowana była jako afrodyzjak. Być może chłostanie się pokrzywą tu i ówdzie wywoływało efekty podobne do viagry (a więc jednak pokrzywa w majtkach)? W każdym razie w mitologii rzymskiej pokrzywa była poświęcona bogini Wenus. Afrodyzjakiem były sproszkowane nasiona, wymieszane z miodem i popijane winem (a czyż i arcydzięgiel nie był łączony z winem?). Starożytni Rzymianie pisali, że chłosta pokrzywami przywraca bogatym mężczyznom ochotę do życia. Niewątpliwie, swędzenie i pieczenie musiało rozbudzić i zmusić do ruchu każdego malkontenta i bogatego, gnuśnego dekadenta znudzonego dostatkiem. Kobiet chyba nie chłostano pokrzywami. Ale w Prusach wiązkę pokrzyw rzucano w oknach dziewcząt, których obyczaje nie były chwalebne. I zapewne chodziło o obyczaje będące w domenie starożytnej bogini Wenus. Pokrzywę rzucano w okna dziewcząt w maju. Ale w tym samym czasie dziewczynom lubianym i szanowanym dawano konwalie (widać się prowadziły dobrze). Dla jednych pachnące, subtelne kwiaty, dla innych parzące zielsko. Może także i po to, żeby uprzędły z pokrzywy odzienie.

Tak, tak, pokrzywa od wieków wykorzystywana była jako roślina dostarczająca włókien na sznury, powrozy, przędzę tkacką. Pokrzywa w uprawie i wykorzystaniu jest trudna. Dlatego wyparta została przez len i bawełnę. Odeszła w niepamięć tak jak konopie. I ponownie obecnie wraca do łask. Mała dygresja z aluzją do konopi – suszone ziele pokrzywy, zmieszane z tytoniem wchodzi w skład papierosów przeciwastmatycznych. Na początku zapewne wykorzystywano pokrzywę z dzikich stanowisk. A jest to roślina żyznej ziemi, spotkania w dolinach rzek. Na naszych terenach rolnictwo najpierw rozwijało się właśnie w żyznych dolinach rzecznych. Więc już od samego początku mieliśmy z nią kontakt, dosłowny i w przenośni. Traktowaliśmy jako kłopotliwy (bo parzący) chwast. Ale że nic się zmarnować nie może, to pewnie jeszcze przed neolitem wykorzystywana była przez łowców-zbieraczy do wytwarzania sznurów. Że jest parząca? Wystarczy zbierać ją późną jesienią lub wczesną wiosną, gdy jest „uschnięta”. Nie dość że nie parzy to jeszcze znacznie łatwiej z takiego surowca wydobyć włókno.

Włókna pokrzyw są gładkie, mocne, miękkie i sprężyste, o barwie szarobiałej (w domowej produkcji odraza się wybielanie płynem Ace). Włókna otrzymywane są z łodyg z wydajnością od 8 do 12%, ale u o odmian uprawnych wydajność jest już wyższa: od 13 do 16%. Udomawianie (domestykacja) polega właśnie na uwydatnianiu cech korzystnych dla człowieka. A pokrzywa bywała okazjonalnie rośliną hodowlaną, na włókno oraz dla zielonego barwnika (chlorofil). Włókno może i dobre (o czym będzie jeszcze niżej), ale kłopotliwe jest to parzące zielsko (w małej ilości służy zdrowiu ale w większej swędzi paskudnie). Jednak jeśli człowiek dostrzeże jakąś dobrą cechę, to jak pies myśliwski będzie tropił lepszych rozwiązań. W taki sposób do Polski trafiła pokrzywa konopiolistna (Urtica canabina). Jest bardzo podobna do pokrzywy zwyczajnej (Urtica dioica), w naszym kraju jest efemerofitem (gatunkiem obcym, który się pojawił ale jeszcze nie zadomowił z sukcesem). Pochodzi z umiarkowanych stref Azji: od Uralu do Iranu, w Polsce jest zdziczała („uciekła” z upraw”) i bardzo rzadka,

Pokrzywa konopiolistna jest uprawiana dla włókien (roślina włóknodajna). I ma cechę bardzo korzystną: włoski parzące występuję tylko na kwiatostanach. Włókna jak u pokrzywy a nie parzy dokuczliwie tak jak nasza. Nic dziwnego, że wzbudzała zainteresowanie udomowieniem. Pokrzywa zwyczajna jako wymagająca żyznej gleby oraz kłopotliwa w zbiorze, w większej, przemysłowej produkcji wyparta została przez len, a potem przez tańszą bawełnę.

Na stanowiskach archeologicznych znajdowane są pozostałości po tkaninach i sznurach z przędzy pokrzywowej już w epoce brązu. Ale z całą pewnością była wykorzystywana do tych celów już wcześniej. W XII wieku pojawiają się zapiski w książkach o wykorzystywaniu pokrzywy jako rośliny włóknodajnej. Pokrzywy traktowane były jako rośliny włókniste mniejszej wartości, przy czym jednak wzrost ich zastosowania następował do XVII wieku, po czym wyparte zostały przez jedwab i bawełnę (szybko, łatwo, dużo i taniej). Pokrzywa jako bieda-roślina traktowana była nie tylko pod względem kulinarnym. Według niektórych źródeł tkaniny z pokrzyw były cenione, a wyparte zostały przez tańsze materiały bawełniane. Powszechnie wykorzystywano włókna pokrzyw do produkcji szpagatu, lin i tkanin zarówno grubych żaglowych jak i bieliźnianych.

I tak oto doszliśmy powtórnie do pokrzywy na grzbiecie. Ale już bez chłostania i parzenia skóry. Pokrzywy w uprawach przemysłowych jako surowiec włókienniczy kosi się w sierpniu i wrześniu – gdy pędy zaczynają więdnąć. Dla niewielkich domowych potrzeb pierwotnych łowców-myśliwych czy rolników wystarczyły niewielkie ilości zebrane zimą lub wczesną wiosną (w części łodygi już przygotowane i było mniej pracy z pozyskaniem włókna). Ale w warunkach dużej uprawy zbiór musi być późnoletni lub wczesnowiosenny. Po kilkudniowym suszeniu z pokrzyw opadają zbędne liście, łodygi wiąże się w pęczki a następnie moczy, uważając by nie dopuścić do gnicia. Potem trzeba oddzielić „paździerz” przez tłuczenie i pocieranie pędów. W ten sposób wyczesuje się surową przędzę. Obecnie poza metodami mechanicznymi stosuje się także metody enzymatyczne i mikrobiologiczne.

Z pokrzywy szyto nie tylko prześcieradła i bieliznę. Armia napoleońska wędrowała przez Europę w mundurach uszytych z pokrzywy. Cenioną cechą było to, że włókna pokrzyw nie nasiąkają i nie gniją w wodzie - używane były do wyrobu sieci rybackich. A jeszcze XIX wieku wyrabiano z pokrzyw tkaniny oraz sita do cedzenia miodu i przesiewania mąki. Pokrzywa była przez wieki blisko nas w różnorodnej formie. Gdy pojawiało się coś tańszego i łatwiejszego w pozyskiwaniu – pokrzywa odchodziła w cień (symbolicznie pod płot). Ale gdy pojawiał się kryzys, to pokrzywa wracała do łask. Na przykład w czasie I wojny światowej w państwach centralnych z powodu braku dostępu do importowanej „zamorskiej” bawełny, z włókien pokrzywy wyrabiano ubrania. Działało nawet Berlińskie Towarzystwo Uprawy Pokrzywy, wypłacające premie pieniężne za uprawę pokrzywy (ta zachęta była potrzebna, zważywszy na kłopotliwy zbiór i uprawę). Tekstylny przemysł pokrzywowy w tym czasie rozkwitł. Tym razem pokrzywowe mundury miała armia niemiecka. Znowu mężczyźni mieli pokrzywę na plecach… Już po wojnie dużych ilościach tkaniny pokrzywowe eksportowane były z Niemiec do Wielkiej Brytanii.

W czasie II wojny światowej o pokrzywie znowu sobie przypomniano. W drugiej połowie XX w. uprawę pokrzywy kontynuowano w Związku Radzieckim i produkowano z niej powrozy i tkaniny opatrunkowe. Ale ZSRR upadł wcale nie przez pokrzywę. Teraz, na rosyjskim Dalekim Wschodzie kreowana jest moda na dzianiny z pokrzywy. Zapowiedź biedy czy efekt edukacji ekologicznej? Zainteresowanie włóknem pokrzywowym nie zmalało.

W instytutach badawczych z Niemiec, Austrii, Finlandii i Włoch wciąż trwają prace nad odmianami pokrzywy (klony, rozmnażane wegetatywnie, a jak pisałem poprzednio taki polikormon może żyć nawet 50 lat) o podwyższonej zawartości włókna. Być może trwają też prace nad pozbyciem się parzących włosków, ale wobec mechanicznego zbioru nie ma to większego znaczenia. Tym bardziej, że ”ubocznym” (dodatkowym) produktem uprawy pokrzywy na włókna mogą być liście, wykorzystywane dla celów kosmetycznych, leczniczych i dla pozyskania barwnika (o tym będzie następnym razem). Moda na eko (czyli przyjazne dla środowisk) nie tylko nie mija ale i się rozwija. Co więcej, konsumenci europejscy ze względów ochrony środowiska (w tym przeciwdziałania efektowi cieplarnianemu) coraz bardziej preferują produkcję lokalną. Już nie z biedy ani wojennej blokady, ale ekologicznego rozsądku pokrzywa ponownie wróci nam na grzbiet…. W formie tkanin i bielizny. Tkaniny utkane z pokrzyw mają nieco połyskującą fakturę, są delikatniejsze od tkanin lnianych i mocniejsze niż bawełniane. A i jeszcze jedno, z włókien pokrzywy można wytwarzać również papier. Nic się nie zmarnuje a drzewa w lesie ocaleją.

 c.d.n. (bo o pokrzywie, jak i o każdym elemencie naszego dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego można długo opowiadać)

p.s. Jak właśnie doczytałem, jednak dziewczyny smagano pokrzywami - na Kresach Wschodnich na polach zasianych zbożem smagano pokrzywami dziewczęta, by zapewnić urodzaj. Może zachował się jakiś elementem starożytnych wierzeń magicznych - tych z Rzymu, związanych z płodnością i afrodyzjakami.

Stanisław Czachorowski

(przedruk artykułu z bloga Profesorskie Gadanie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz